Słowem wstępu..
Mieszkanie w przedwojennej kamienicy kupiliśmy przypadkowo. Chyba zwyczajnie miało być nasze.
Podczas pierwszej wizyty urzekły mnie wysokie sufity, okna, wykusz, duży, widny salon i kuchnia. W zasadzie to ona od razu skradła moje serce. Nie jest wielkich rozmiarów, ale ma spiżarnię i jest z niej wyjście do pomieszczenia gospodarczego. Klimat tego mieszkania sprawił, że wzruszyłam się podczas oględzin i modliłam, by było nasze.
Komentarze
Prześlij komentarz